Z Bangiem kościanym po raz pierwszy spotkałam się podczas niedawnych Planszówek na Narodowym. Bang! bang! bang! od lat wszyscy chwalili a mnie nigdy się nie udało zagrać. Ale w końcu się doczekałam połowicznie – udało się w kościanego. Nie mam więc porównania z pierwowzorem a zasad musiałam się uczyć w biegu. Ale jedno już wiem – z miejsca się zakochałam :)
Zasady gry w pigułce
Każdy z graczy otrzymuje kartę postaci oraz kartę roli. Karta postaci jest jawna i określa dedykowaną dla niej zasadę specjalną (np. możliwość przerzucenia kostki, extra leczenie, niewrażliwość na Gatlinga, zwiększenie zasięgu strzału etc.). Rola jest tajna (z wyj. szeryfa) – można być szeryfem, zastępcą szeryfa, bandytą lub renegatem. Cel gry jest różny – w zależności od roli. Szeryf z zastępcą (zastępcami) tworzy zespół i musi wyeliminować pozostałych graczy. Bandyci muszą zabić szeryfa. Renegat musi zostać jako jedyny żywy na placu boju.
Tura polega na rzucie kostkami. Możliwe wartości do wyrzucenia to:
– strzała (gracz dopiera strzałę – w momencie gdy ktoś bierze ostatnią strzałę atakują Indianie a każdy z graczy traci jeden punkt życia za każdą strzałę, którą posiada. Strzały wracają na środek stołu)
– dynamit (3 dynamity to utrata 1 punktu życia i koniec tury)
– 1 lub 2 (oznacza strzał w gracza siedzącego o jedno lub dwa miejsca po prawej lub lewej stronie – gracz ten traci jeden punkt życia)
– piwko (odzyskanie jednego punktu życia – dla siebie lub innego gracza)
– Gatling (3 Gatlingi to utrata 1 punktu życia przez pozostałych graczy a gracz rzucający odrzuca wszystkie swoje strzały)
Po pierwszym rzucie wybrane kostki można jeszcze dwa razy przerzucić – oprócz kostek strzał i dynamitów.
Bang! to gra eliminacji. Natychmiast kończy się, gdy któryś z graczy (któraś grupa) osiągnie swój cel.
Wrażenia
To mega lekka, krótka a jednocześnie wciągająca gra, w której turlanie kostkami wyjątkowo mnie zupełnie nie uwiera, gdyż nie szczęście jest tu najważniejsze – równie ważny jest blef i obserwacja. To gra nad którą spędziłam na Stadionie bite dwie godziny nie czując upływającego czasu ani nie doświadczając przesytu wciąż grając kolejne partie. I mimo zlego balansu postaci (renegatem zawsze bardzo trudno jest wygrać, a wraz ze zmianą liczby graczy zmienia się też balans – np. przy grze 5 osobowej IMHO szeryf+zastępca mają łatwiej) oraz lekkiego zachwiania skalowalności dla mnie jest pozycją must have.
Losowość jest obecna z samej natury rzutu kostkami, ale ponieważ sami decydujemy czy przerzucać i które przerzucać nie jest ona bardzo bolesna. O wiele ważniejsze jest pytanie – w kogo strzelać? Kto jest moim sprzymierzeńcem, kto wrogiem. Renegat (o ile nie zostanie ubity wcześniej) do samego końca będzie udawał Zastępcę. Szeryf strzelając w ciemno może ubić niechcący Zastępcę i kto mu wtedy będzie pomagał? To gra blefu i obserwacji przede wszystkim. Kiedy wszystko już jest wiadome – to faktycznie rzecz sprowadza się do szczęśliwych rzutów – ale sercem gry jest właśnie ta niewiadoma. Dlatego nie ulega wątpliwości, że naprawdę dobra zabawa zaczyna się dopiero od 5 graczy wzwyż
Podsumowanie
Plusy:
+ bardzo proste zasady
+ szybka rozgrywka
+ kompaktowe rozmiary
+ przy 5 graczach i więcej losowość rzutów kostką przestają uwierać
+ ogromna interakcja
+ olbrzymia regrywalność
+ w porównaniu do starszej siostry o wiele bardziej dynamiczna, brak przestojów już od pierwszej partii
Minusy:
– średnia skalowalność – dopiero od 5 w górę naprawdę fajna
– przy mniejszej liczbie graczy typowa gra na szczęście
– nie najlepiej zbalansowane role i postaci
Ale mimo tych wad uważam, że to świetna gra imprezowa. 8/10