W związku ze zbliżającą się wielkimi krokami premierą nowego wydania Hej, to moja ryba! postanowiłam sięgnąć po lekko już zakurzone pudełko i odświerzyć sobie ten tytuł.
Pingwiny skaczą z jednej kry lodowej na drugą, łapiąc ryby. Starają się przy tym zablokować pingwiny z innych kolonii. Chcą, aby do nich należały najlepsze tereny łowieckie. Gracz, którego pingwiny złapią najwięcej ryb, zostanie zwycięzcą.
Zasady gry
To szybka gra rodzinna. Gracze kierują stadami pingwinów walcząc o najlepsze kąski i najobfitsze łowiska. Cel wydaje się prosty, jednak nie wtedy, kiedy pod bokiem rywale wydzierają nam rybę za rybą a tafla lodu niebezpiecznie się kurczy.
Na początku rozgrywki z kafelków przedstawiających ryby na krze układamy planszę, starając sie rozmieszczać płytki z jedną, dwoma i trzema rybami dość równomiernie. Następnie gracze po kolei ustawiają swoje pingwiny na polach z pojedyńczą rybą. Gdy wszystkie pingwiny zostaną rozstawione, rozpoczyna się połów ryb. Ruch gracza składa się z dwóch czynności:
(1) przesunięcia dowolnego swojego pingwina w dowolnym kieruku po linii prostej o dowolną liczbę pól niezajętych przez inne pingwiny
(2) zabrania ze stołu żetonu, z którego zeskoczył pingwin.
Gra kończy się gdy żaden z graczy nie może już wykonać ruchu. Zwycięzcą jest osoba, która uzbierała najwięcej ryb (nie kafli!)
Subiektywnych słów kilka
To gra typowo familijna. W mojej rodzinie pojawiła się jak dzieci miały lat 7 i to był strzał w 10! Małe dzieci lubią małe zwierzątka. Małe dzieci lubią śliczne elementy, których nie da się popsuć. Małe dzieci same nie wiedzą kiedy uczą się liczyć do 30… do 40… a czasem nawet do 50 (jeśli udało sie zgromadzić tyle ryb).
Wbrew pozorom nie jest to gra tylko i wyłącznie dla dzieci. Te najmłodsze będą oczywiście przeskakiwać z kry na krę tam gdzie najwięcej ryb idąc za starym powiedzeniem „bierz co twoje i do domu”. Ale oprócz tej najprostszej (i niekoniecznie najbardziej udanej) taktyki gra stwarza jeszcze co najmniej dwie możliwości:
1. kombinuj jak odciąć nalepszy (największy, najobfitszy) fragment łowiska tylko dla siebie – jeśli to zrobisz, żaden pingwin już Ci nań nie wejdzie, możesz sobie zostawić to łowisko na koniec gry (gra toczy się dotąd, dopóki choć jeden gracz może wykonywać jakiekolwiek skoki, a więc ryby nie przepłyną Ci koło nosa) a tymczasem innym pingwinem skupiasz się w innych miejscach gdzie konkurencja nie śpi.
2. kombinuj jak zablokować pingwiny innych graczy – im mniej pingwinów na planszy tym więcej potencjalnych ryb dla Ciebie.
Tak wiec okazuje się, że zupełnie prosta, chciałoby się rzec trywialna gra ma swoje drugie dno :)
Hej, to moja ryba! przywędrowała do naszej rodziny w parze z inną grą o skaczących zwierzątkach – z Hooop! i nieodmiennie zawsze mi się z nią kojarzyla. Jednak w przeciwieństwie do Hooop! w pingwinach za każdym razem tworzymy inną planszę (konia z rzędem temu, kto stworzy dwie takie same) co pozytywnie wpływa na regrywalność.
I jeszcze jedno. Moje wydanie jest sprzed lat kilku. Kafle przedstawiające krę z rybami – wyglądają jak kra, są niebiesko-białe, a ryby do złudzenia przypominają te prawdziwe. Pingwiny – co prawda wszystkie w jednej pozycji – ale są wielokolorowe: białe brzuszki i zólte dzioby dodają im uroku. To zresztą widać. W nowej wersji w/g mnie ryby na krze będą przekolorowane, a pingwiny – choć wdzięcznie się wyginając przestaną kolorystycznie przypominać pingwiny. Szkoda. Zdecydowanie polecam starą edycję.
Plusy:
+ bardzo proste reguły
+ zwięzła i dobrze napisana instrukcja
+ dość dobrze się skaluje, choć we 3-4 osoby jest ciekawiej, bo mniej przewidywalnie.
+ mimo prostych reguł jest jak kombinować (daje frajdę również dorosłym)
+ śliczne wykonanie (stara edycja)
+ zmusza dzieci do liczenia :)
+ regrywalna (za każdym razem startujemy z innej planszy)
Minusy:
– zbyt duże pudełko
– nie da się ukryć, że jest to bardzo prosta gra, dla bardziej wymagających graczy nie będzie to obiekt pożądania
U nas gra przeżywa renesans. No może niezupełnie u nas, bo dzieci się „fochają” na tak prostą grę czując miętę do ambitniejszych tytułów, ale im przejdzie, przejdzie, tak jak przeszło mamusi. Ja znowu mam ochotę od czasu do czasu zagrać w pingwiny, mimo, że to taka słodka, cukierkowa i nieskomplikowana gra. 7/10